|
ASG Częstochowa C. S. A. - Częstochowski Sojusz Airsoftowy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
enemyofarcha
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lt.Hicks
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa \ Gdynia
|
Wysłany: Nie 14:41, 20 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
No popacz...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Harry
Zły Pan Moderator
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 833
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Nie 15:31, 20 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Niniejszym temu panu już podziękujemy.
Co ja gadam, jakiemu panu, toż to jakiś nastoletni gówniarz z kompleksami.
Ban.
Pierwszy w historii mojego adminowania - prawie że milowy
Ech... skąd się takie debile biorą ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Święty Mikołaj
Weteran C.S.A.
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: słoneczne tysiąclecie
|
Wysłany: Nie 19:11, 20 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Użyłem swoich nadnaturalnych zdolności administrayjnych i offtop został zażegnany.
Dla poprawy humoru:
Pozdrownienia z Wietnamu http://www.youtube.com/watch?v=BOmNzVGJBlg
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lt.Hicks
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa \ Gdynia
|
Wysłany: Nie 23:16, 20 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Coś w rodzaju serii "Weird War Stories" .... fajne )
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Keisim1983
Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gliwice
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 15:00, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
czołg jak się patrzy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 18:26, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Coś dla ludzi ze specyficznym poczuciem humoru
A tak naprawdę filmik ukazujący jak bardzo ludziom nudzi się w szkole gdy słoneczko za bardzo przygrzeje...
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 18:36, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
hahaha ale smieszne hahaha.....
a tu cos odemnie -nerwowy gangsta:;p
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 19:05, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
gdyby do mnie tak podszedł tyn czarnuch bez zęba to musiał bym użyć swojej lolki (pały)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mozzart
Weteran C.S.A.
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:56, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
genialne
|
|
Powrót do góry |
|
|
wojtessky
Dołączył: 09 Mar 2007
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: brac kase na kulki
|
Wysłany: Śro 16:34, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Myslę, ze powinnismy się w to zaopatrzyć
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 16:45, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
wojtessky biegałeś albo ćwiczyłeś kiedyś w szczęce ??
po pierwsze niewygodne
a po drugie idzie wyzionąć ducha.... fakt faktem każdy wolałby mieć zęby w jednym kawałku ale nikt nie powiedział że będzie lekko
|
|
Powrót do góry |
|
|
wojtessky
Dołączył: 09 Mar 2007
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: brac kase na kulki
|
Wysłany: Śro 18:15, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
ktos tu nie łapie ironi;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Harry
Zły Pan Moderator
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 833
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Śro 18:26, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Panowie, w związku z tym, że coraz więcej ludzi ma elektryki i wali seriami - niestety, ale ogłaszam, że oprócz gogli obowiązuje OBOWIĄZKOWY uniform ochronny -[link widoczny dla zalogowanych]
Od następnej strzelanki kto nie ma, ten nie strzela.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 18:34, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
ok Harry ja juz taki mam bo moj pra dziadek byl rycerzem zakonu Walikoniów Cipkowskich...ahh wiec bede mogl strzelac:>
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 18:36, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
harry a bedziesz to gdzies zamawial bo ja sie pisze:PP tylko jak by dalo rade to pomalowac ta blaszana puszke na woodland:P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lt.Hicks
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa \ Gdynia
|
Wysłany: Śro 21:21, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Taaaa...a potem będzie...
"Dla pewności poczekajmy jeszcze 3 lata... "
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 21:52, 24 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Skibol: pomaluje Ci ją w woodland za dwie paki popularnych i jubilata 4.5% :]
Harry: spróbuj w tym zrobic pompki i pozycje strzeleckie
fajny musialby byc efekt dzwiekowy serii z aega po takiej powłoce
|
|
Powrót do góry |
|
|
Keisim1983
Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gliwice
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lt.Hicks
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa \ Gdynia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 9:17, 25 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
łoooooooooo -film jest przegięty
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomek 252
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Pią 9:48, 25 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Junior nie wiedziałem że grasz w takich "super"produkcjach. Oskara masz murowanego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 13:06, 25 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Scena z rpg w budynku była przegięta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 22:38, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
haha Hicksu prawie wyjebalem z krzesla.
te zapalone strzały wystrzeliwane z drzew biją na cyce
respect.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 10:31, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Kurwa hahaha jak on biega z tym rpg
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lt.Hicks
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa \ Gdynia
|
Wysłany: Nie 19:28, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
No właśnie...czy ktoś może mi wytłumaczyć o co chodzi w tej scenie gdzie on wali w drzewo nożem.. przecina sznurek...potem jakaś pochodnia i JEB!! Wsztsko wybucha Poprostu pełen odlot... połączenie Rambo ze sceną z Predatora 1 ???
Ale ostatnia część jest poprostu wyjebana w kosmos... koleś ma w kieszeni 10 rakiet do RPga i jedną znalazł pod beczką... I kto mówił że RPG nie może być do CQB??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lt.Hicks
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa \ Gdynia
|
Wysłany: Pon 12:57, 28 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Wymyślili nowy mode AEGa !! Extra już go kupuje... nie będe głodny na strzelankach.
[link widoczny dla zalogowanych]
Tak w ogóle to jeżeli chodzi o Paintball to to jest ciekawe:
http://www.youtube.com/watch?v=SizbuvMYS6c&mode=related&search=
Tak apropo ostatniego linku to mi sie cos przypomniało... Ci co tam byli to wiedzą o co chodzi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mec
Komando Szeol
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
|
Powrót do góry |
|
|
Haszczu
Gość
|
Wysłany: Pon 17:30, 28 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
chcialbym widziec miny tych ludzi co to widzieli ;D
|
|
Powrót do góry |
|
|
Harry
Zły Pan Moderator
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 833
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Pon 18:55, 28 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Mój komentarz - nominacja do "Galerii Darwinów: na WMASG-u.
Ręce opadają...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Święty Mikołaj
Weteran C.S.A.
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: słoneczne tysiąclecie
|
Wysłany: Pon 22:08, 28 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
ech, żeby goście jeszcze coś prezentowali z wiedzy wojskowej na tym filmiku
najlepsze jest skanowanie chodnika, przez operatora kamery
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Harry
Zły Pan Moderator
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 833
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Pon 23:30, 28 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj skrypt forum przysyła mi maila o takiej treści :
Cytat: |
Witamy,
Konto o nazwie "STARA PEDROSA" zostało deaktywowane lub nowo utworzone, powinieneś sprawdzić
szczegóły tego użytkownika (jeśli to konieczne) i aktywować konto używając poniższego odnośnika:
http://www.asgczestochowa.fora.pl/profile.php?mode=activate&u=(natakimchujupodamlink,tonajwiekszatajemnica4rp)
--
Dziękujemy za rejestrację. |
Ostatnio zmieniony przez Harry dnia Pon 23:56, 28 Maj 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lt.Hicks
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa \ Gdynia
|
Wysłany: Pon 23:38, 28 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
hehehehehe ... nic mi o tym nie wiadomo
|
|
Powrót do góry |
|
|
Haszczu
Gość
|
Wysłany: Wto 18:31, 29 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
male kuku [link widoczny dla zalogowanych]
i lepersen [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 22:34, 29 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
hmm a jednak w tym co powiedzial Haszczu w wywiadzie jest cos...;p
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 21:23, 30 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
ahahahahah dobry pudel ;D
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 20:45, 31 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] United 300
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly
BLACKWATER CZĘSTOCHOWA
Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Cz-wa
|
Wysłany: Pią 20:34, 01 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
"Jak to widzi kulka...
Urodziłam się... sama nie wiem gdzie. Nie pamiętam. Zresztą skąd mogłam wiedzieć! Powiedzieć mogę tyle, ile widziałam. A widziałam w sumie niewiele. Pamiętam jedynie jakąś taśmę i że gdzieś się razem z nią przesuwałam. Po obu stronach taśmy stały dziwne, podłużne stwory, które chodziły pośród jeszcze dziwniejszych maszyn. Stwory te składały się z korpusu i odchodzących od niego kompletów odnóży, oraz dziwnego czegoś na samym szczycie całej kompozycji, co kształtem nieco przypominało moją fizjonomię, ale było dużo większe, (zresztą jak wszystko w otaczającej mnie rzeczywistości). Jak się później miałam dowiedzieć, (a czego nie będę opisywać z tego powodu, że nie mam tyle miejsca ani czasu), byli to tzw. ludzie. Zatem te dziwne istoty, które na swoich odnóżach mogą się same przesuwać w miejsca dla mnie, której przestrzeń życiową określa czarna taśma byli moimi rodzicami. Ale wracając do rzeczy: z taśmy, która dotąd była moim środkiem lokomocji spadłam do jakiegoś dziwnego woreczka, do którego to zaraz po mnie spadło kilka tysięcy stworzeń dokładnie takich samych jak ja. Domyślam się już teraz, że ten woreczek i wszystko, co mnie tam otaczało zostało stworzone ludzi. Proszę o wybaczenie za zbytnią skłonność do refleksji, którą chyba zaraziłam się od moich rodziców... no ale wróćmy do rzeczy głównej.
Po wrzuceniu nas do foliowej torebki długi czas przeleżeliśmy na półce. Aż w końcu, pewnego dnia zostaliśmy z półki zdjęci i załadowani do jakiegoś kartonu. Zauważyłam tylko napis widniejący na nim: „X-Tream” i „0,25”. W kartonie przebywałam kilka dni. Po częstych drganiach, podrzutach i ogólnym braku komfortu podróży dedukuję, że była to podróż samolotem, a później samochodem.
W końcu jednak wszystko ucichło. Trwało tak do rana następnego dnia. Drzwi mojego dotychczasowego mieszkania zostały wówczas otworzone i po kartony, w których przebywaliśmy przyszli ludzie. Zostaliśmy wniesieni do jakiegoś pokoju, magazynu. Dość długi czas trwało przenoszenie wszystkich paczek, paczuszek i tym podobnych. Gdy drzwi magazynu zostały zamknięte i nie było już widać samochodu, którym tu przyjechaliśmy, jakiś człowiek podszedł do mojego kartonu i wyciągnął paczkę, w której się znajdowałam. Chwilę ważył ją w ręce. Później wziął do drugiej. Otworzył i wyciągnął garść mojej rodziny. Byłam nie lada wystraszona. Przecież skąd ja – drobinka, mała cząstka otaczającej rzeczywistości, w dodatku nie znająca celu i sensu swojego istnienia miałam wiedzieć co się dzieje! Ów człowiek z moimi siostrami wyszedł z pomieszczenia i wrócił dopiero po chwili, jednak już bez sióstr... Obawiałam się, że będzie tak stopniowo wszystkich nas wynosił, ale nie. Ponownie wziął paczkę ze mną w ręce. Proszę sobie wyobrazić co mogłam wówczas czuć, gdybym miała uczucia! Przecież każdy czuje strach przed niewidomym; czy to przed ciemnością, czy też przed zamkniętymi pomieszczeniami, a cóż dopiero przed nieznaną przyszłością! Szczególnie ja – jak wspominałam drobinka wśród wielkiego świata! Człowiek ten jednak nie wyszedł tymi samymi drzwiami, co poprzednio. Strach (dla ułatwienia odbioru Czytelnikowi i z braku czasu na wymyślanie nowych kierunków filozoficznych, które miałyby dotyczyć uczuć rzeczy, w opowiadaniu moim używać będę ludzkich odpowiedników uczuć) stopniowo ustępował ciekawości. Zdumienie moje i ciekawość osiągnęło punkt kulminacyjny po wejściu do nowego pomieszczenia. Było ono nieco większe od ciasnego magazynu. Jednak nie to najbardziej mnie zaciekawiło. Mianowicie ogarnęło mnie największe zdziwienie, gdy ujrzałam dziwne... no właśnie! Nie umiałam wówczas dokładnie powiedzieć co to było. Wyglądało na jakąś maszynę, jednak zupełnie nie znałem jej przeznaczenia. Podobne było do rurki z chwytem. Bardzo mnie zaciekawiły, ponieważ w tym nowym miejscu było bardzo dużo tych przedmiotów. Jak się później dowiedziałam ludzie mówili na nie „elektryki”, a były to repliki karabinów. Jednak nie tylko one, leżały gustownie porozkładane na metalowych regałach. Były tam również śmieszne pudełeczka z dziurką lub też klapką na samej górze, które okazały się magazynkami, czyli pudełkami na amunicję. Na ścianach wisiały plakaty z jakimiś ludźmi, dziwnie ubranymi i trzymającymi jakieś bardzo dziwne karabiny. Kiedy byłam wnoszona nie wiedziałam nic o tych rzeczach, ani o ich przeznaczeniu, które, jak się później miało okazać było bardzo powiązane z moim istnieniem. Ale nie wyprzedzajmy faktów, wszystko po kolei! Człowiek, który wniósł nas do tego dziwnego pokoiku otworzył szklane drzwiczki metalowego regału stojącego na środku pomieszczenia. W tej gablocie zauważyłam różne dziwne mechanizmy, których dokładnie opisać nie umiem. Domyślam się, że były to części od karabinów leżących na regałach pod ścianami. Jednak dokładniejszego przeznaczenia nie mogłam się domyśleć i nawet mnie to za bardzo nie zainteresowało, bo dużo ciekawsze było oglądanie nowego miejsca i zachowania ludzi. Ha! Jakże jednak los jest zbieżny i zagmatwany. Te niepozorne wówczas dla mnie mechanizmy miałam później bardzo dokładnie poznać. Ale po kolei! (Naprawdę przepraszam za zbytnią skłonność do dawania się ponieść refleksjom.) Po tym, jak człowiek, który przyniósł paczuszkę z nami do regału za szkłem zamknął drzwi, nie miałam bezpośredniego kontaktu z innymi ludźmi. Mogłam ich tylko obserwować przez szyby mojego nowego mieszkania. Z tego co zaobserwowałam, to zachowanie ich było bardzo monotonne i nie zajmowało mnie więcej, jak ciągłe oglądanie wnętrza sklepu, którym się ten pokój okazał. Niesamowicie spodobały mi się i bardzo mi imponowały repliki karabinów. Podświadomie chyba już wtedy czułam, że łączyć mnie z nimi będzie coś więcej. Ludzie wchodzili, trochę pooglądali głównie „elektryki”, rzadziej popatrzyli na środkowy regał, to jest – na nas i mechanizmy poczym zazwyczaj wychodzili, jednak czasami, niektórzy z nich podchodzili jeszcze do biurka stojącego w rogu i wymieniali jakieś papierki za paczkę z karabinem, czy z innym produktem. Do końca zachowania ludzi nie rozumiałam. Odnośnie moich sąsiadów – owych dziwnych mechanizmów, muszę przyznać, że zbyt późno domyśliłam się, ażeby z nimi porozmawiać. Moje zaniedbanie było spowodowane ciągłym zachwytem, które wywołało we mnie nowe miejsce. Ale nie chcę się tu usprawiedliwiać, zresztą nie ma to większego znaczenia. Wracając do sąsiadów, którzy okazali się wielkim źródłem informacji o naszej – rzeczy-wistości. Dowiedziałam się, że nazywają się Gear boxami i rzeczywiście są częściami replik karabinów. Tak jak one to mówiły i w ten sposób się próbowały dowartościować były sercem (jeśli tak można powiedzieć w odniesieniu do karabinu) całej repliki. To one napędzały całe zjawisko strzału. Jednak nie to było dla mnie ze wszystkich tych rozmów najistotniejsze. Mianowicie wreszcie dowiedziałam się czegoś o sobie! Gear boxy były jedynymi istotami, z którymi miałam bezpośredni kontakt i z którymi mogłam porozmawiać. Nie liczę ludzi, do których próbowałam mówić, ale którzy mnie nie słyszeli, a może specjalnie ignorowali, podłamując tym samym moją i tak już złamaną ogromem otaczającego świata pewność siebie. Jednak Gear boxy, nawet o tym nie wiedząc, tą połamaną pewność siebie skleiły, mówiąc mi, choć niejasno i nieco zawile, ale jednak o moim (naszym) rzeczywistym przeznaczeniu. Okazało się, że jesteśmy niezwykle istotnym elementem tak mi imponujących karabinów! Okazało się także, że bez nas i same Gear boxy działają, można powiedzieć na darmo, wydając jedynie suchy dźwięk. Proszę sobie wyobrazić jakże w tym momencie wzrosła moja podłamana duma i jakże urosłam w świecie! Moje samopoczucie zostało jednak zachwiane, gdy dowiedziałam się, że ludzie stworzyli nas – mnie i moją rodzinę jedynie dla własnej przyjemności. Człowiek w mojej roli poczułby się zapewne oszukany i wykorzystany. Oszukany tym, że został stworzony, jest nawet istotną częścią rzeczywistości, jednak nic nie może zrobić, nic nie może zmienić. Może tylko czekać, obserwować zmiany otoczenia, które na niego wpływają.
Tak więc z mieszanym nastrojem, który w gruncie rzeczy zniszczyli ludzie czekałam aż któryś z tych odwiedzających sklep podejdzie do środkowego regału i poprosi sprzedawcę, (tego człowieka przy biurku w kącie pokoju) o paczkę ze mną. Nie stało się tak od razu, jednak za każdym razem, gdy ktoś podchodził do mojego mieszkanka czułam strach i zarówno poczucie bezsensu, marazm, nostalgię... Czułam się przez tych ludzi oszukana. Kilka dni w sumie leżałam z rodziną na półce w sklepie aż wreszcie znalazł się taki człowiek, który poprosił sprzedawcę o paczkę ze mną. Strach mnie oblał. Sprzedawca podszedł do regału. Wyciągnął klucz i otworzył szklane drzwiczki. Wyciągnął nas i podał temu drugiemu. Tamten schował nas do jakiegoś innego woreczka, przez który nie było nic widać. Sama nie wiem, co wtedy czułam. Nie chciałam myśleć, bo bałam się czarnych myśli odnośnie mojej przyszłości. Jednak te same przychodziły i w końcu nie sposób było się od nich odgonić. Dałam więc się wciągnąć w ten wir charakterystyczny dla ludzi, kiedy to analizuje się różne sprawy i wyciąga wnioski. Tak myśląc, niechętnie ale jednak musiałam stwierdzić, że człowiek, który nas kupił jest naszym nowym właścicielem. Z jednej strony się z tego cieszyłam, z drugiej natomiast nie. Cieszyłam się z tego, że wreszcie mam właściciela i że skończy się nudne już trochę oglądanie ciągle tych samych scen w sklepie; że wreszcie poznam innych ludzi. Nie cieszyłam się z tego, że nie wiedziałam co mnie czeka, a z opowieści Gear boxów odnośnie mnie samej i mojego losu nie dowiedziałam się w sumie dużo, bo dziwne te stworzenia, strasznie zadufane w sobie ciągle mówiły tylko o swojej wielkiej roli w replice, czasami tylko krótko wtrącały parę słów o innych rzeczach, jednak czyniły to bardzo niechętnie.
Co się później działo w sklepie nie pamiętam, bo raz, że nic nie widziałam, dwa, że uspokajać musiałam moją rodzinę, która biegała po całym woreczku, aż w końcu wszyscy mnie swoją masą przywalili. Później jednak udało mi się wydostać na wierzch. Człowiek, który nas kupił, szedł gdzieś przez las. Zza reklamówki widać było jedynie kawałek jego ręki (jedno z odnóży) i głowy (ta część wychodząca ze szczytu korpusu, kształtem podobna do mnie). Dopiero teraz spostrzegłam, że człowiek ten nie wygląda jak ci, których widziałam zza szybki regału. Był raczej podobny do tych z plakatów wiszących w sklepie na ścianach. Na ręce, którą trzymał reklamówkę miał zieloną rękawiczkę, dalej zegarek z wieloma guziczkami, a później zaczynała się marynarka z materiału o dziwnym kolorze. Ba! Kilku kolorach! Widziałam zielony, czarny i brązowy. Poszczególne barwy tworzyły plamy, a wszystkie razem zlewały się z tłem lasu, którego kawałek też można było dostrzec zza brzegu reklamówki. Gdy u góry nie było widać już drzew, a jedynie rękę, głowę człowieka i niebo, ten zatrzymał się i wyciągnął nas z reklamówki. Wówczas zobaczyłam, że jestem gdzieś w środku lasu i że wokoło jest więcej ludzi podobnych do mojego właściciela. Ubrani byli w dziwne stroje. Podobne do tego w plamki.. Wszyscy zwieszone mieli na sobie karabiny, dokładnie takie jak widziałam w sklepie. Czekałam teraz z napięciem na dalsze wydarzenia. Strach znowu uszedł i byłam z kolei ciekawa na czym polega tutaj moje zadanie. Mój właściciel otworzył woreczek z nami i po kolei wyciągał moje siostry i braci i wkładał do tego dziwnego pudełeczka – magazynka, które również widziałam w sklepie. Szybko wśród mojej rodziny poczyniono zakłady kogo następnego weźmie człowiek do magazynka. Ja nie zakładałam się. Byłam bardziej ciekawa, jak w środku wygląda owy magazynek i co później się z nami stanie. Jeszcze w sklepie Gear boxy mówiły tylko, że jesteśmy bardzo potrzebne tam w środku do oddania strzału, ale nie wiedziałam nadal czym ten strzał jest. Następny ruch właściciela wyrwał mnie z tych zamyśleń, ponieważ to właśnie mnie sięgnęła jego dłoń i wcisnęła przez wąską szyjkę do wnętrza magazynka. Było bardzo ciemno. Praktycznie nic nie było widać. Słyszałam tylko wciskanie moich następców i czułam, jak powoli przesuwam się w głąb tajemniczego pudełeczka. Wreszcie człowiek przestał ładować. Usłyszałam głuchy trzask. Ciągle nic nie było widać. Czekam. Czekam. Słyszę stąpanie. Człowiek gdzieś idzie. Teraz słychać lekkie sapanie, czyli znak, że biegł i się zmęczył. Nagle ciche „szur, szur”. Coraz bardziej i wyraźniej słyszę to szurszuranie. Równocześnie czuję, że coś wypycha mnie z kanaliku wewnątrz magazynka. Wnet widzę długi tunel i światło na końcu niego. Szurszuranie ucichło. W tym momencie naszło mnie tak wiele myśli, że żadnej nie byłam w stanie kontynuować. Skupiłam się zatem na tym, co było przede mną i gdzie jestem. Byłam we wnętrzu Gear boxa. Domyślałam się już teraz tej ważnej roli tych mechanizmów w całym karabinie. Przede mną była długa, okrągła droga, w której złocistych ścianach odbijał się przekłamany obraz rzeczywistości z zewnątrz, dla mnie jeszcze obcej i nieznanej. Nie miałam czasu więcej myśleć, ponieważ właśnie w tej chwili rozległo się „szur, szur”, o którym w nawale wielu nowych zdarzeń i miejsc całkowicie zapomniałam. W tym samym momencie znalazłam się poza tym strasznie długim, jak mi się chwilę temu wydawało korytarzem. Lecę. Wokół mnie las. Pode mną ziemia. Dalej jakiś budynek. Stary. Zniszczony. Szybko się zbliżam. Coraz bliżej. Widać czarne dziury w budynku. Daleko z tyłu mój właściciel. Przede mną coraz bardziej wyraźnie zarysowywał się budynek. Czarne dziury okazały się wnękami pozostałymi po oknach. Lecę do jednego z nich. Już dolatuję. Czerń okna się rozjaśnia. Już widzę wnętrze pomieszczenia. Przelatuję okno. Widzę wnętrze dokładnie. Kilka osób przy oknach z karabinami. Strzelają. Przede mną ktoś stoi. Ma lęk w oczach. Chce uciec. Nie zdąży... Uderzenie. Powoli spadam w dół. Wszyscy, którzy byli w pomieszczeniu wybiegają. Ten, w którego trafiłam, ani przez chwilę nawet na mnie nie spojrzał. Złapał się tylko w miejsce, gdzie go uderzyłam., wyciągnął czerwoną szmatę i też wychodzi, ale nie spieszy się jak inni. Ja poturlałam się dalej, gdzieś na środek pomieszczenia.
Na dworze powoli robi się ciemno. Nie wiem, czy ktoś po mnie wróci. Chyba nie, bo pod ścianami widzę bardzo dużo podobnych mi postaci. Część jest straszliwie porozbijana i potłuczona. Kulki te, widać, ze już bardzo stare oznajmiły mi, że to już jest koniec mojej misji. Tak więc dowiedziałam się celu mojego istnienia. Czy jestem zawiedziona? Chyba nie. Doszłam do wniosku, że każde istnienie w rzeczywistości ma swój konkretny cel, do którego zostało stworzone i że każde to istnienie ma swoją zasługę w istnieniu innych rzeczy."
Odważny kto to przeczyta
Tekst pochodzi ze strony wmasg.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
Harry
Zły Pan Moderator
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 833
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Sob 0:10, 02 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Długie, ale warto
Cholera wie co się stało. Jakaś żyłka w mózgu, czy serce alkoholowe nie
wytrzymało. Podczas "uniesienia" z Joasią, coś we mnie pękło, i pognałem przed siebie, słynnym już tunelem, w stronę światełka. Światełko jak światełko, białe i silne. Malutkie było, a ja gnałem jak oszalały.
Szybciej niż Polonezem Siwego.
Nie wiem ile czasu minęło, gdy światełko zaczęło się powiększać, a gdy było już rozpoznawalne okazało się, że to wielki neon z napisem ROZDZIELNIA nr 2 EUROPA.
W owej rozdzielni zobaczyłem masę ludzi (ludzi?) stojących w kolejkach do jakiś recepcji, czy coś takiego. Ustawiono mnie w rządku krótszym za przemiłą grupką około 70 staruszków. Jak się okazało później, ofiar wypadku autobusowego w
Pirenejach. Za biurkiem siedział gruby facet ze złotymi lokami, Cherubin, kurwa jego mać.
Gdy nadeszła moja kolej spytał:
- Nazwisko ?
- C. , Ryszard C.
- Miejsce zamieszkania na Ziemi ?
- Kraków, Polska. Nowa Huta dokładniej.
- Co wy tak, jak Chopin, z Polski do Paryża umierać przyjeżdżacie ?
A potem burdel w papierach...
Zimny pot mnie oblał. Więc jednak kurwa umarłem. To nie sen. Zrobiłem sobie szybciuteńki rachunek sumienia w myśli. Ja pierdole, dożywocie w Piekle, jak tra la la. Zrobiłem najżałośniejszą minę na jaka mnie było stać i cicho spytałem:
- Piekło ?
- Dupa tam, nie piekło. Nie ma Piekła, jest tylko Niebo. Piekło jest na Ziemi,
tu jest tzw. RAJ. A czy się komuś podoba, czy nie to już jego sprawa. Udacie
się teraz, jako Dusza z Polski, do korytarza 12567843, tam was skierują do
sektora Krakowskiego. No szczęść Boże !
Obróciłem się na pięcie i idę do owego korytarza. Zatrzymał mnie krzyk
Cherubina z recepcji:
- Halo, obywatelu ! Wróćcie tu na sekundkę. Zapomniałem wam wydać Aureole i skrzydła. Macie, i tu pokwitujcie. A tu macie instrukcje jak skrzydła dopinać. Aureoli nie zgubcie, bo następna wam będzie za wiek wydawana. No, żegnam.
Długo się ze skrzydłami męczyłem. Krzywo leżały. Aureola w miarę się prosto kołysała nad banią. Rozglądałem się dookoła. Od zajebania dusz. Koło mnie grupka Niemieckich dusz też sobie nie mogła poradzić ze Skrzydłami. Klęli jak fiks. Polazłem w swoja stronę do korytarza Polskiego, po drodze mijałem korytarze Włoskie, Francuskie, Niemieckie. Zacząłem żałować, że do Francuzów mnie nie przydzielono, dużo fajnych laseczek.
Zobaczyłem w końcu i mój korytarz. Chyba fajnie tu jest, siedzą goście na poboczu, ćmiki jarają. Zaraz też podszedłem do jednego, poczęstował. Okazało się, że to góral z Żywca, zamarzł po pijaku w lesie. Przyszedł tu przed godzinką. A ćmiki rozdaje św. Piotr Polski, przed bramą. Wpuszczą nas do środka za kilka godzin, bo jakaś inspekcja w środku czy coś.
Zebrała nas się już spora grupka, staliśmy, siedzieli, i gwarzyliśmy jak tu który trafił. Ze mnie lali najbardziej, jak powiedziałem, że zaciupciałem się na śmierć. Ładny obciach.
Było dwóch zagryzionych przez psy, jeden zatłuczony przez żonę, czterech z wypadku pod Jasłem, piątka topielców z Sopotu. Niezła ekipka, wszyscy na bani tu przyszli. Okazało się, ze można prosić tu w ADMINISTRACJI o zmianę wieku.
Np. jak ktoś wykitował mając 90 lat, to tu może mieć 20, 30 lat. Od nowa
laseczki rwać których tu więcej niz na ziemi. Góralowi ćmiki się skończyły, więc teraz ja poszedłem do Piotra po szlugi. Stał tam pod bramą. Mały chudy, taki wypłosz. Klepłem go w łopatkę i mówię :
- Dziadziuś, kopsnij paczuszkę, bo nam się jarać chce.
Ten wyciągnął ramkę HEAVENFIELDÓW i dorzucił zapałki. Uśmiechnął się, pokazując żółte od tytoniu zęby. Wróciłem do moich nowych znajomych i zapaliliśmy po całym.
- Kurwa, piwka bym się napił - powiedział Góral, okazało się, że piwko nam dadzą ale dopiero w środku. Bo tu nie wolno. Przyszły jakieś dziewczyny i zaczęły nam skrzydła poprawiać. U mnie było w sumie ok, a Górala ledwie się trzymały. Aureola mi błyszczała jak psie jaja, tylko nie mogłem się przyzwyczaić do tej sukienki, w której miałem łazić. Kieszenie są to łapy jest gdzie wsadzić, ale taka długa, pląta się między nogami.
Otworzyli w końcu
bramę. Zaczęliśmy się przepychać z Góralem jak najbliżej wejścia, żeby nas nie rozdzielili. Widać swój chłop, bo przypadliśmy sobie do gustu. W ADMISNISTRACJI skierowano mnie do bloku KRAKÓW, piętro 3499, pokój 21897 w skrzydle C. Miałem być sublokatorem niejakiego Mariana E. zmarłego w 1937 roku. Lat 89, zmienione na 35. Chujowo, Gienek (ten Góral) poszedł do Blockhausu ŻYWIEC, to kilka godzin na piechotkę od mojego. Obiecałem mu że się odwiedzimy za jakiś czas.
Potem poszedłem do MAGAZYNU. Tam mi mieli wydać pościel, zapasowe suknie i Skrzydła Galowe, na Święta i specjalne okazje.
Kurwa, jak w wojsku... MAGAZYNIEREM był Żyd rozstrzelany przez Hitlerowców w Płaszowie w 1942. Ledwie mi wydał pościel już zaczął kombinować, że załatwić u niego mogę wszystko. Aureole jak zgubie, lub przepije, skrzydła, wygodniejsze suknie. Nawet tu kombinują. Z tobołem pojechałem windą na moje piętro, dużo wiary tu łazi.
Niektórzy maja skrzydła poodpinane, inni Aureole w kieszeniach. Luzik.
Dość długo szukałem mojego skrzydła C i pokoju. Dobrze, że były tzw. szybkie chodniki, bo łaziłbym chyba całą wieczność. Marian E. okazał się szczupłym facetem z wąsami i łysą pałą. Uściskał mnie jak starego znajomego i wyciągnął z lodówki dwa piwka. Wpierw rozłożyłem swoje klamoty. Pościel na kojo, skrzydła i suknie do szafy. Skrzydła odpiąłem bo przeszkadzały i chwyciłem zimniutkie piwko.
Jeszcze zajaralismy po szlugu, i Marian zaczął mnie wtajemniczać w Życie
Niebiańskie.
- Widzisz stary. Tu jest faktyczny RAJ, niczym się nie przejmujesz, głodny nie chodzisz, alkohol masz, fajek pod dostatkiem, dziewuchy latają.
Nie chorujesz, nie umrzesz na nic bo już nie żyjesz. Zajebiście jest. Raz do roku tylko się wszyscy spotykają bo Główny przemawia i trochę to trwa, zanim wszystkich w ich językach nie pobłogosławi. A tak to robisz co chcesz. Chcesz pracować ?
Idziesz do roboty, chcesz leżeć i chlać cały dzień? Leżysz i chlejesz cały dzień. Panienki lecą na chłopów, zwłaszcza Zakonnice, wpierw celibat na ziemi to tu się sypia jak choinka po 3 królach. Trzeba na pedałów uważać bo w sukience to czasami nie poznasz kto jest kto. Ja się naciąłem kilka razy, Podnoszę suknie a tu fujara, wystrzelałem po mordzie, skrzydła połamałem i wyjebałem z pokoju.
Tacy to skurwiele przebierańcy. Jak chcesz się opić to co 100 pięter jest
knajpa, wszystko za darmo, podchodzisz i bierzesz. Szwedzki stół. My mamy blisko, bo schodami możesz przeskoczyć piętro do góry, i na wprost schodów masz knajpę. Mordownia straszna, leja się często. Dwa lata temu Mickiewiczowi tam
dojebano, tęgo. Chopin kuflem zarobił od górali, a pijanemu Wyspiańskiemu
Aureole ukradziono. Na aureole trzeba uważać, stracisz to masz przejebane. Do raportu idziesz.
W każda niedzielę są organizowane wycieczki do innych Niebios, ja polecam Indonezje i Włochy, najlepsze panienki, lecą na Słowian jak cholera. AIDS nie złapiesz, więc stukasz na całego. Nie polecam wyjazdów do Niebios Arabskich, tacy sami pojebani jak na Ziemi, tu też maja Hamas i Hezbollah, złapią Cię i skrzydła z aureolą zajebią, a wtedy raport. Dużo znanych umarlaków możesz w podróżach poznać, od 1945 prawdziwym gwiazdorstwem cieszył się Hitler, od nas z Nieba Polskiego pojechało 30 milionów go oglądać, pecha miał jak poszedł do
knajpy bodajże 10 lat temu. Grupka pijanych kolesi go przecweliła. Afera była na pół Nieba. Listy gratulacyjne nawet z Nieba Izraelskiego przychodziły. Kolesie do raportu poszli, a za Hitlerem do dzisiaj wszyscy Adolfina wołają.
Potem w 1977, przyszedł Presley, to fani korytarz Amerykański zablokowali. Kilkaset milionów po autograf poleciało, pojebani. Tu jest tak, że możesz spotkać kogoś komu życie uprzykrzyłeś na Ziemi, rewanżyk gotowy. Ja zostałem w 37' powieszony za zabójstwo żony. Znalazła sobie jakiegoś gacha tutaj, z którym mieszka i ten gach mi dojebał. Nowiuśkie skrzydła mi połamał. Nie podałem go do raportu, żal mi chłopa. Z taka kurwą mieszka, że RAJ to dla niego
piekło musi być. Sąsiad obok z pokoju to seryjny morderca z XVIII wieku. Boi się do knajpy chodzić, bo na niego polują. Już 200 lat na niego się sadzą, nawet raz mu wjazd do pokoju zrobili. wszyscy do raportu poszli.
Znanych w Naszym Niebie
jest też masa, Królowie mieszkają na niższych piętrach, ale nie warto tam łazić. Czasami możesz ich w knajpach na 200, i 300 piętrze spotkać. Dzikusy. Zwłaszcza
Kazimierz, pije sam przy stoliku i nie odzywa się do nikogo. Rozrywek też mamy pełno, w TV lecą wszystkie kanały ziemskie, nawet te X. W wypożyczalni masz wszystkie filmy jakie na ziemi nakręcono.
Sport też jest tutaj szalenie popularny. Co 4 lata SA Mistrzostwa Nieba w piłce nożnej. Najlepsi byli Brazylijczycy, do 68'. Potem w wypadku zginęła ekipa Manchesteru Utd. i Anglicy mieli Mistrza przez 20 lat. W 88' piorun zabił na boisku 8 Zairczyków i teraz Zair to potęga niebiańska. Polacy też grają dobrze. Wpierw nas lali jak cholera wszyscy, ale odkąd doszedł Deyna to ćwierćfinały mamy na każdej imprezie. Mecz z Anglią oglądały 3 mld ludzi na stadionie, a przed telewizorami całe niebo. Przegraliśmy w karnych, Reyman bramki nie strzelił.
Żarcie nam dają o każdej porze. Otwierasz lodówkę i zawsze jest pełna. Kible czyściutkie, prysznice też. Przyzwyczaisz się. No, ja idę na karty do sektora D. Wrócę wieczorem, drzwi się nie zamyka.
Marian polazł, a ja zacząłem myśleć. Myślenie nie było moja najmocniejszą stroną, więc poszedłem się załatwić. Nawet nie wiecie, jak niewygodnie sra się ze skrzydłami, Odpiąłem je w cholerę i postawiłem obok.
Gdy spuszczałem wodę, zdarzyło się nieszczęście, schyliłem się żeby zobaczyć czy czysto zostawiłem, i aureola mi do klopa wpadła. Kurwa mać ! Poszedłem po jakiś
przyrząd do wyłowienia, znalazłem wieszak od sukien i po chwili już suszyłem aureole w ręczniku Mariana. Co tu robić ? Idę się rozglądnąć, po sektorze Krakowskim, skoczę do knajpy, może jakieś laseczki będą. Czas się przyzwyczajać.
Może niedługo Joasia ze smutku za mną wykituje i dołączy ?
Fajnie by było. Zapisałem sobie na kartce nr pokoju, żeby się nie zgubić i
polazłem schodami do knajpy. Długo lazłem, co chwila spotykałem zawianych aniołów - znak że dobrze idę.
Wreszcie mym oczom ukazała się knajpa - no, to jest knajpa!! Wielkości Maracany, stoliki 4 -osobowe, bar cały z złota. Przyśpieszyłem kroku, wyminąłem grupkę najebanych w trupa aniołów śpiewających :
- NIECH ŻYJE NAM REZERWA !!!!
I już byłem przed ladą. Barmanem był Ogromny Anioł z wielkimi wąsami. Poprosiłem o setę i piwo, do żarcia wziąłem tatara i ogóreczki. Poszukałem wzrokiem miejsca, z którego mógłbym obserwować sale i siadłem przy stoliku oznaczonym nr 210.
Koło mnie toczyła się zażarta kłótnia między kilkoma aniołami:
- Ty dupa jesteś nie Janosik !
- Ja nie jestem Janosik ?!! Ty chuju zajebany... Jak ja ludzi prałem w Ojcowie,
to ty jeszcze w worze u starego hulałeś...
Tak to okazało się, że Janosik faktycznie żył. Po piwku lać mi się zachciało, więc poszedłem do klopa. Pod drzwiami spał jakiś siwy Anioł, bez aureoli, pewnie mu zajebali. Kopłem go w biodro i mówię:
- Dziadziuś, wstawaj bo Ci bachora podrzucą
Mruknął coś i obrócił się na drugi bok. Twarz jakaś znajoma. Ale nie kojarzyłem skąd go mogę znać. W kiblu wszystkie ściany zapisane, nad moim pisuarem widniał napis: PONIATOWSKI PEDAŁ, POLSKE SPRZEDAŁ
Niżej było: CRACOVIA MISTRZ POLSKI 1927 he, he... dopisałem: III LIGA - A.D. 2001.
Jak wróciłem do stolika to Janosik już spał na stole a jego kompan wylatywał właśnie z knajpy. Wpierw on, potem skrzydła. Powiedziałem barmanowi, ze jakiś dziadziuś śpi pod kiblem, możnaby go przenieść bo drzwi tarasuje. Barman machnął ręka:
- To Bierut, pije już tak od 20 lat jak go żona z Sobieskim zostawiła. Aureole zostawia w barze i chleje na umór. Wziąłem jeszcze raz to samo i oglądałem aniołów. Przeważnie młode chłopaki, skrzydła u niektórych żółte od dymu z fajek, cwaniacko aureole na bok założone, kufle w łapach i dyskutują o czymś.
Zastanawiałem się czy swoich tu w Niebie nie poszukać, ale zdecydowałem, ze jeszcze nie czas. Może później. W drodze do pokoju wyrwałem fajną anielice, Marzena. Zmarła w dwa lata temu na raka. Śliczna dziewucha, umówiliśmy się na wieczór w knajpie. Mi się spać chciało, tyle emocji.... Obudziło mnie szarpanie i
krzyk bladego jak prześcieradło Mariana:
- wstawaj, cos ty narobił !! Wstawaj... chłopie coś ty wykręcił ?!
Nie wiedziałem o co mu chodzi. Okazało się, ze szuka mnie od godziny cała straż Niebiańska. Mają mnie doprowadzić do Głównego.... Przeraziłem się.
Kurwa, za co ? Za kopnięcie Bieruta ? A może za wyrwanie jakiejś szychy
niebiańskiej ? Nie wiedziałem czy spieprzać do innego Nieba, czy poddać się. Po chwili było za późno, bo kilku blondynów wpadło do pokoju i pod ręce mnie wyprowadzili. Całą drogę nic nie mówili, wszystkie Anioły się za nami oglądały i coś szeptały. Pewnie myśleli, że do Raportu idę. Po kilku godzinach jazdy (jechaliśmy jakimś łazikiem) dotarliśmy pod drzwi z napisem: DYREKCJA - GŁOWNY
SEKRETARIAT.
Wprowadzono mnie do środka. Za biurkiem siedział mały chłop, z bokserskim nosem i grzywką ulizaną na lewy bok. Nad łbem mu hulała purpurowa aureola. A skrzydła miał błękitne. Ładnie to kolorystycznie wyglądało. Wskazał mi fotel, uśmiechnął się i poczęstował ćmikiem. Potem tak patrzył na mnie i powiedział do mikrofonu:
- Pani Zosiu, wprowadzić strażnika Rafała W.
Wlazł młody, przestraszony anioł. Nerwowo ugniatał palce i przestępował z nogi na nogę.
- No co tam, strażniku Rafale.. Popiło się na służbie ?! Co?!! - zagrzmiał
Główny.
- Ale .. ja...
- Jakie, kurwa, JA... Jakie ja ? Opiliście się i nie tego sprowadzili co
potrzeba. Chłopak miał jeszcze długo żyć, a wy mu taki kawał wycinacie. Pokoje żeście pomylili. Ryszard miał żyć, a obok w pokoju już tydzień staruszek na gruźlicę umierał. I dalej umiera. Zdegraduję was!!! - grzmiał dalej Główny.
Ja sobie ćmika jarałem i zacząłem co nieco kapować. Rafał się opił i pomyliło mu się. Może mnie cofną na Ziemie...
- I co my z panem, panie Rysiu zrobimy ? - popatrzył na mnie po ojcowsku - Musimy pana cofnąć, chyba, że chce pan zostać...
Kurna, nie wiedziałem. Zostawać, czy iść na Ziemie. Tu jest chyba fajnie. Za kilkanaście lat może chłopaki z osiedla dołączą, Polska gra w ćwierćfinałach, laski są świetne. ale znów na Ziemi, Lew, Joasia, chłopaki ze spirytusem, Polska w finalach, Legia mistrzem, Wisla z kazdym prawie dotaje..., Mamusia mi gotuje...
- Wracam. I tak tu trafię z powrotem, więc nic nie tracę.
Główny odetchnął z ulgą. Musieliby dziadka uzdrawiać, żeby przeżył moje życie, a plan cudów już wykonali na ten rok. Pożegnałem się z Głównym, Rafałowi dałem w pysk, wziąłem paczkę szlugów i odprowadzono mnie do recepcji. Cherubin z lokami jak mnie zobaczył to mu szczena opadła. Anioły na mnie z zazdrością patrzyły, jak mnie wrzucają do tunelu z którego wylatują co chwila kolejne dusze.
Błysło, hukło i znalazłem się znów w mym ciele.
Spocony, ciężko oddychając leżałem na Joasi.
Tak samo spoconej i ciężko oddychającej:
- Nie uwierzysz, Kochanie jaką miałem jazdę...
- Oooo, a jaką ja.....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Haszczu
Gość
|
Wysłany: Nie 15:33, 03 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 17:23, 04 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
znalazlem to na Wikipedii. spadlem prawie z krzeselka
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|