Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lt.Hicks
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa \ Gdynia
|
Wysłany: Pią 17:17, 20 Lut 2009 Temat postu: Najciekawsze/ Najgłupsze/ Najcośtam Wspomnienia CSA |
|
|
Jak wiadomo zima to pora nostalgii i tak jakoś zebrało mi się na wspomnienia.
Przypomniały mi się pierwsze chwile istnienia CSA i pare innych.
Kali w jakichś dupnych woodlandach walący cały czas serią ze swojej giety. Zubeck który widząc to krzyczał co chwile "Ja pierdole! Kulek masz za dużo?"
Zresztą na Borneo dobre było jak w nocy podczas zasadzki z krzaków słychać było "Ty kurwa dziwko szmato!!" Jeb, jeb uderzenia o ABS. Okazało się że to Gieta robiła problemy. Za chwile Kali wychodzi z pozycji z rozjechaną repliką.
Jak Junior pomachał kukri i porąbał tym scyzorykiem drewno. Szczęka mi opadła.
Pamiętam jak sie wydzierałem na Przemola
- Dawać do przodu!! Do przodu kurwaaaa! ATAAAAK!!
- Nie da sie... snajper.
- Jak to sie nie da??!!! ATAKOWAĆ KURWAAA!!
Pierwsza strzelanka "Operacja Marchewka" na której było chyba 5 osób i chwilę zwątpienia... A potem jak się okazało wyskoczyło 20 ludu na Czeczenii.
Black Szkal pojawiający się i znikający.
Pamiętam przede wszystkim grupę ludzi którym zależało na dobrej zabawie i którym coś chciało się robić. Nie ważne było kto jest świeżak a kto weteran każdy miał to w dupie. To wszystko dawało siłę i napęd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Crazy
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 593
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Sob 8:39, 21 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
A pamiętasz jak ja Frędzlem rozjebaliśmy ci colta 1911
Albo jak na marchewce w najmniej oczekiwanym momencie z dziury w dachu wleciał Gromek z kamerą a za nim koktajl Mołotowa
Specyficznym wydarzeniem było jak Saper przychodził na strzelanke, wtedy spotkanie nabierało niepowtarzalnego klimatu :] Tego nic nie zastąpi
Walka na grabówce: w 5 osób przedzieramy się przez tatarak, brodząc w bagnie do połowy ud. Wszędzie śmierdzi gównem (jak się później okazało okoliczni mieszkańcy opróżniają tam szamba). Ja idę uśmiechnięty, krok w krok za Saperem, uradowany że mam woreczek na telefon i cały czas powtarzam sobie "Nie przewrócę się w to bagno, nie przewrócę się w to bagno". Gdy docieramy do skraju ów bagna.... rozlega się odgłos wystrzałów, WIELU WYSTRZAŁÓW, kulki świszczą tnąc liście tataraku, nie ma gdzie uciekać, psychika wysiada, serie nie ustają. Saper dostaje, upada w bagno, ale swoim ciałem osłania mnie i ratuje od śmierci, a ja, wpadam po samą szyję do wody i czekam.
Dobra akcja, przeżyliśmy ja i Katzu, przeczekaliśmy i wygraliśmy co prawda pod sam koniec padłem, zabity przez przyczajonego Pleszcza, z którym wiąże się kolejna ciekawa opowieść z tego dnia, ale to już chyba Mozzart powinien napisać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mozzart
Weteran C.S.A.
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 11:56, 21 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
..... a ja slysząc chlupot wody ustawilem z chlopakami tyraliere skierowana dokladnie w to bagno i dokladnie na jego skraju....
a później był juz pojedynek pleszcza który z odległosci no.... + - 10 metrow wywalil w Katza cały magazynek z SOCOMA stti gazowego a ten na samym koncu zdjął go jakaś sprężynką....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lt.Hicks
Weteran C.S.A.
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa \ Gdynia
|
Wysłany: Sob 19:50, 21 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
A z tataraku tylko leciały "Kurwy" i "Ja pierdole" jak dostałem z SOCOMA z 10 metrów to sie zesrałem i pierdut do bagna. Tylko było słychać jak liście rozrywało. Strzelanie prawie full auto na ślepo. Jeszcze ze Świętym zdążyliśmy zrobić sobie sesje zdjęciową.
Dobre też było jak Mozzart ze swoimi przeszli prawie po nas. Mieliśmy zrobić zasadzkę i nie w tym miejscu sie ustawiliśmy. Siedzieliśmy w trawie a komary gryzły jak cholera. Każdy sie bał oddychać żebyście nie zaczęli napierdzielać przez tą trawę z takiej odległości. Poszatkowalibyście nas i znowu siniory. Adrenalina jak tralala...
Pamiętam jak na jednej z pierwszych strzelanek w timie był Katzu, Święty i Ja. Z samymi springami rozwalaliśmy ludzi z AEGami. To były piękne akcje!
Tak samo jak na nocnej za Koksem na kamieniołomie... wtedy sie wszyscy pogubliliśmy i wszyscy pochowani po krzakach. Każdy dźwięk groził śmiercią. Można było dostać od wroga i swojego... nikt nic nie kumał.
Ostatnio zmieniony przez Lt.Hicks dnia Sob 19:54, 21 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|